13°   dziś 17°   jutro
Sobota, 27 kwietnia Zyta, Teofil, Felicja, Sergiusz

Rozwiązać PiS na Sądecczyźnie!

Opublikowano 09.12.2011 12:52:03 Zaktualizowano 05.09.2018 11:22:39

Rozmowa z Witoldem Kozłowskim, założycielem powiatowych struktur Prawa i Sprawiedliwości.

Co Pan pomyślał, kiedy dwa miesiące temu PiS trzeszczał w szwach, część polityków rozstawała się z partią, a potem na ulicach Nowego Sącza namawiali, by popierać Solidarną Polskę?

Mam to szczęście w życiu, że do pewnych rzeczy odnoszę się z dystansem. Od kilku lat nie mogę łączyć funkcji urzędowej z członkostwem w partii politycznej. Po drugie byłem w życiu w tak różnych sytuacjach, iż posiadam w sobie wiele pokory. Doświadczenie podpowiada mi, że sądy należy wygłaszać po namyśle.

Nie wierzę, że to pokora była u Pana na pierwszym miejscu. Przecież z PiS-u byli usuwani ludzie, którzy kiedyś Pana z tej partii… - powiedzmy, wykolegowali.

Dobre określenie! Myślałem, że Pan powie, iż mnie wyrzucono.

Nie przyzna się Pan do tak ludzkiego uczucia jak poczucie satysfakcji, kiedy wyrzucano tych, którzy Panu członkostwo w partii utrudniali?

Pyta Pan czy miałem złośliwe poczucie triumfu i czy powtarzałem sobie: „A widzicie, jednak wyszło na moje!”. Ok, może się takie wątki przewijały w moim myśleniu, ale to nie były wątki główne. Patrzyłem na te wydarzenia, analizowałem i oceniałem je po kątem konsekwencji politycznych. Przecież to może być kolejny krok do rozpadania się prawicy i nie jest do dobre dla sceny politycznej.

Gdyby trzy lata temu nie weszła w życie ustawa zakazująca urzędnikowi na Pańskim stanowisku uczestnictwa w partii politycznej to byłby Pan dzisiaj w PiS-ie?

Tego nie wiem. Na pewno nie miałem w planie wychodzenia z partii. Prowadziłem nierówną grę z posłem Mularczykiem – adwersarz miał więcej argumentów prawno-statutowych niż ja.

A dlaczego nie dogadywał się Pan z liderem lokalnych struktur partii?

Kiedy przyszedłem do PiS-u otrzymałem od pana Zbigniewa Ziobro polecenie budowania powiatowych struktur partii. Pracowałem ciężko, ale udało się stworzyć najliczniejsze struktury w województwie. Potem na podstawie statutu pan prezes powoływał pełnomocników, którzy mieli w terenie pełnię władzy i wszelkie kompetencje.

I tu się zrobił kłopot?

Duży kłopot. Wywalczyłem sobie pewną niezależność, wchodziliśmy w okres wyborów samorządowych, aż tu nagle wszystko, co wypracowała ta grupa zostało wrzucone do kosza. Trudno, by z tego nie powstał konflikt.

Ma Pan na myśli przegrane wybory i stracone szanse?

Myślę o sytuacji jeszcze sprzed wyborów. Obroniłem wówczas swoją pierwszą pozycję na liście do sejmiku i nie udało się mnie usunąć z tej pozycji.

A były takie zamiary?

Oczywiście! Najgorsze jednak było rozwalenie list wyborczych.

Kto to wszystko robił, jakaś niewidzialna ręka?

Pan Mularczyk, który jako pełnomocnik miał wszystkie narzędzia w rękach. Potem okazało się, że dzięki tym zabiegom nie wygraliśmy nic.

Coś się tu nie zgadza, bo to właśnie posłowie Mularczyk i Ziobro mówią dzisiaj, że nie godzą się na partię, która przegrała sześć wyborów z rzędu.

Świetnie! To niech sobie poseł Mularczyk przypomni, które on wybory wygrał, albo raczej jaki był polityczny efekt tych zwycięstw? Wygrać wybory to jedno i to się na szczeblu lokalnym i wojewódzkim udawało. Cóż z tego, skoro przez swoją działalność gubiło się zdolność koalicyjną. I w powiecie, i w województwie wszyscy potrafili się porozumieć przeciw klubowi PiS-u.

Chyba Pan trochę przesada. Po poprzednich wyborach PiS był w koalicji rządzącej Małopolską.

Ale tylko przez trzy miesiące. Wówczas to Andrzej Romanek - który po raz pierwszy znalazł się w samorządzie – uznał, że to najlepszy moment, by zostać już marszałkiem województwa. Ostrzegałem, że przez takie ruchy wypadniemy z gry i będziemy w opozycji. I tak się stało.

Jaką ma Pan diagnozę tych niekończących się porażek PiS w terenie, gdzie zgarnia regularnie przytłaczającą większość głosów?

Brak zdolności koalicyjnej. Cóż z tego, że się wygrywa wybory, skoro dwa razy nie przejmuje się władzy w województwie i powiecie. Panowie z Solidarnej Polski mają zdolność do konfliktowania się, natomiast nie zauważyłem u nich talentu do pracy organicznej. Dlatego mogę im tylko współczuć tego zderzenia, jakie ich czeka z twardą rzeczywistością tworzenia struktur partii. W nowej sytuacji chyba nie będzie już okazji do wojskowego wydawania rozkazów. W takich klimatach nic się sensownego nie zbuduje.

Nie wróży Pan powodzenia Solidarnej Polsce?

Z tego co widać zainteresowanie nie jest zbyt duże. To pokazał choćby sądecki wypad pana Ziobry. Dobrze to było widać w telewizji na ujęciu z sądeckiego ratusza. W wianuszku 20 osób otaczających pana Ziobrę większość trzymała kamery i mikrofony, czyli byli tam służbowo. Na spotkaniu z prezesem Kaczyńskim nie było wolnych miejsc. Na razie jedna osoba zdecydowała się opuścić PiS i przejść do Solidarnej Polski. To niewiele. Przecież nikt nie będzie tu głosował tylko na pana Mularczyka.

Nie zna Pan wyborczego wyniku Arkadiusza Mularczyka? Zdobył ponad 45 tysięcy głosów.

Ale bez szyldu PiS ten wynik jest dla niego nie do powtórzenia.

Naturalnym nowym liderem PiS na Sądecczyźnie jest Stanisław Kogut?

Senator Kogut znany jest z tego, że nie boi się ciężkiej pracy i jest wybierany z bardzo wysokimi wynikami – procentowo najlepszy w Polsce! Będzie pełnił funkcję pełnomocnika do czasu wyborów w partii. Moim zdaniem jednak obecne struktury PiS w okręgu powinny zostać rozwiązane. Trzeba te struktury zbudować od nowa.

Dlaczego?

Bo jeśli ktoś przez cztery lata myślał wyłącznie o tym, by zbudować struktury posłuszne sobie, to czyje te struktury są? Chyba nie PiS-u?

Arkadiusza Mularczyka?

Tak to wygląda.

Chyba Pan przesadza. Przecież ludzie kojarzeni z panem Mularczykiem, np. Artur Czernecki nie wybierają się do Solidarnej Polski.

Wszystko jeszcze przed nim. Mogą się wydarzyć różne sytuacje. Migracje pomiędzy partiami są rzeczą normalną.

Niektórzy nazywają takie zmiany „zdradą”.

Za mocne słowo.

Teraz to za mocne słowo, a Pański pomysł „rozwiązania struktur PiS” to za delikatne określenie. Nie chciał Pan aby powiedzieć, że trzeba wywalić na zbity pysk ludzi Mularczyka?

To są pana redaktora słowa…

Jest pan człowiekiem rozrzutnym. Zamiast zanieść swoją rezygnację z członkostwa w partii do biura na sądeckim rynku wydał Pan pieniądze na list polecony adresowany bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego. To zresztą wbrew statutowi partii.

Moje nazwisko wielokrotnie padało na Komitecie Politycznym PiS. Arkadiusz Mularczyk bardzo dbał o to, by jak najwięcej osób miało o mnie jak najgorsze zdanie. Dlatego uznałem, że osobiście poinformuję szefa partii, iż schodzi mu z głowy kłopot pt. Witold Kozłowski, ponieważ nie mogę już należeć do żadnej partii politycznej.

Gdyby Panu i Andrzejowi Szkaradkowi ponownie zaproponowano start do sejmiku ubiegałby się Pan o pierwsze miejsce?

Mam w głowie dobrze poukładane i na pewno nie odważyłbym się zaproponować Andrzejowi Szkaradkowi tego, co zaproponował pan Mularczyk, czyli jakiegoś 6-7 miejsca. Andrzej Szkaradek w każdej konfiguracji i na każdej liście zasługuje na pierwsze miejsce. Inne propozycje są haniebne.

Obrażały go propozycje 6-7 miejsca?

Nie wiem jak Andrzej się z tym czuł, ale takie traktowanie musiało zaboleć. Ja bym mu na pewno ustąpił miejsca.


Witold Kozłowski – założyciel struktur PiS w powiecie nowosądeckim, były przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego, obecnie sekretarz powiatu nowosądeckiego.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Rozwiązać PiS na Sądecczyźnie!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]