24°   dziś 22°   jutro
Niedziela, 05 maja Irena, Waldemar, Iryda, Tamara

Kolega z klasy Jana Pawła II

Opublikowano 27.04.2014 08:00:37 Zaktualizowano 05.09.2018 08:12:51 top

Urodzony w Limanowej Eugeniusz Mróz jest jedynym żyjącym kolegą z ławy szkolnej Jana Pawła II. Jako nastolatek mieszkał w Wadowicach w kamienicy przy ul. Rynek 2 po sąsiedzku z rodziną Wojtyłów. Nie jest jednak wadowiczaninem.

O Eugeniuszu Mrozie informowaliśmy w 2011 roku w tekście Jolanty Bugajskiej/DTS24 'Kolega z klasy Jana Pawła II', dziś w dzień kanonizacji Jana Pawła II przypominamy tę rozmowę.

Limanowianin, wadowiczanin, opolanin
Z Panem Eugeniuszem Mrozem udaje nam się skontaktować dzięki pomocy Marcina Guzika z portalu WadowiceOnline.pl oraz Marii Talagi – prezes Stowarzyszenia Absolwentów Liceum im. M. Wadowity, zresztą przez 30 lat mieszkanki Nowego Sącza. Pan Eugeniusz od 1945 r. mieszka w Opolu, ale regularnie przyjeżdża do Wadowic, które uznaje za swoje miasto. W marcu obchodził 91. urodziny i choć zdrowie czasem szwankuje, jest człowiekiem bardzo kontaktowym, ma świetną pamięć. Opowiadanie o koledze z klasy – Karolu Wojtyle uważa wręcz za swój obowiązek i robi to z całą gorliwością, choć historie z tamtych lat przedstawiał już tyle razy.

- Urodziłem się 14 marca 1920 r. w Limanowej. Mieszkaliśmy przy ulicy Ogrodowej. Pamiętam z tamtych czasów Janka Rusina, czy rodzinę Załubskich, Biedroniów. W Limanowej ukończyłem siedmioklasową szkołę powszechną. A ponieważ nie było tu szkoły średniej, więc później przez półtora roku uczył się w Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu – wspomina.

W styczniu 1935 r. jego ojca – Feliksa, urzędnika skarbowego, przeniesiono do Wadowic. Wraz z nim do miasta nad Skawą powędrowała cała rodzina. Zamieszkali w kamienicy przy ul. Rynek 2 i w ten sposób do połowy 1937 r. byli sąsiadami Karola Wojtyły i jego ojca.

Szlachetny kolega z charyzmą
- Aż do matury w 1938 r. chodziliśmy z Karolem Wojtyłą do jednej klasy w wadowickim gimnazjum neoklasycznym im. Marcina Wadowity – opowiada Eugeniusz Mróz.

Wspomnień o Lolku, jak za zmarłą matką koledzy mówili na przyszłego papieża, ma mnóstwo. Pamięta Wojtyłę jako świetnego, bardzo inteligentnego ucznia, do tego niezwykle szlachetnego kolegę, od którego biła jakaś charyzma. Zawsze dostawał najlepsze noty, był bardzo pilny i obowiązkowy. A do tego miał zasady i nigdy nie podpowiadał ani nie dawał odpisywać, za to zapraszał do siebie i pomagał tym, którzy mieli problemy z nauką. Ale też nigdy dawał odczuć kolegom, że góruje nad nami wiedzą i zdolnościami. Zadziwiał tym, że w wieku kilkunastu lat czytał klasyków: Słowackiego, Mickiewicza, a przede wszystkim Cypriana Kamila Norwida. Zawsze też przed i po szkole wstępował do kościoła, a przy drzwiach mieszkania Wojtyłów była porcelanowa kropielniczka – Karol za każdym razem wychodząc z domu kreślił znak krzyża.

Lolek – Martyna
Karola Wojtyłę koledzy nazywali też Martyną – nazwiskiem znakomitego obrońcy lwowskiej Pogoni, bowiem Lolek w ich koleżeńskich meczach świetnie grał w piłkę najpierw jako obrońca, a później bramkarz. Sport jednak traktował nieco inaczej niż rówieśnicy. Oni grali do upadłego, on - tyle, ile uznał za stosowne, w ramach przerwy w wysiłku umysłowym.

Eugeniusz Mróz nie tylko grał w piłkę z przyszłym papieżem. Razem wędrowali też po górach. Niezapomnianą wycieczką była wspinaczka na Giewont z Karolem Wojtyłą i jego ojcem. Gdy byli na Czerwonych Wierchach zaskoczyła ich mgła. Ojciec Lolka nagle zniknął im z oczu. Chłopcy przerazili się i zaczęli się gorliwie modlić. Wreszcie, gdy mgła powoli ustąpiła, zeszli do Zakopanego, a tam na szczęście okazało się, że ojciec już czeka na nich z gorącą herbatą w pensjonacie.

Aktor nie kapłan
Eugeniusz Mróz wspomina też fenomenalną pamięć, doskonałą dykcję i piękny metaliczny głos Karola Wojtyły, który tymi atutami wykazywał się w kółku teatralnym prowadzonym przez polonistę Kazimierza Forysia. Kiedyś w „Balladynie” Lolek grał Kirkora, ale tuż przed spektaklem okazało się, że kolega z rolą Kostryna zachorował. To znaczyło, że przedstawienie nie odbędzie się. Jednak on uratował sytuację, zgłaszając, że biorąc udział w próbach zapamiętał też tę drugą rolę i bez problemu ją odegra. Widowisko zostało uratowane.

Ostatni raz w murach szkoły jako uczniowie widzieli się w maju 1938 r. Potem zdali maturę i ich drogi rozeszły się, w czasie wojny nie mieli z sobą kontaktu.

Czy wtedy w latach szkolnych ktokolwiek z nich przypuszczał, że Karol Wojtyła zostanie papieżem, błogosławionym?
- Nie, w ogóle nawet nie myśleliśmy, że zostanie kapłanem. Raczej widzieliśmy w nim na przykład aktora – przyznaje Mróz.

Dyrektor Gawor z Sącza
Z lat szkolnych Karola Wojtyły warto przywołać jeszcze jeden akcent, związany z Nowym Sączem. Gdy przyszły papież uczęszczał do pierwszej klasy, w szkole dyrektorował Henryk Gawor. Gawor urodził się w 1871 r. w Nowym Sączu, a w latach 1897-1901 pracował w sądeckim Gimnazjum im. Jana Długosza. Później trafił do Wadowic, gdzie od 1924 r. przez siedem lat był dyrektorem. Uczył głównie łaciny i greki, choć akurat nie miał lekcji z klasą Mroza i Wojtyły. Jedna z opowiastek mówi, że Gawor władał biegle dwunastoma językami.

Papież kolegą
Byli koledzy z ław szkolnych spotykali się po latach. Pierwszy zjazd odbył się w 1948 r. w dziesiątą rocznicę matury. Karol Wojtyła przyjechał już jako kapłan. Nawet specjalnie przesunięto datę zjazdu, żeby zdążyć przed jego wyjazdem do Rzymu, ponieważ po święceniach został skierowany przez kardynała Sapiehę na studia na Angelicum. W kolejnych latach dawni koledzy spotykali się tradycyjnie co cztery lata w ostatnią niedzielę grudnia w Krakowie przy ul. Franciszkańskiej.

16 października 1978 r. Eugeniusz Mróz pracował u syna w ogródku. Słuchał Radia Wolna Europa. Nagle padła wiadomość, że konklawe wybrało na papieża Polaka - Karola Wojtyłę. To była dla niego chwila wielkiego wzruszenia. Zaraz też podzielił się radosną wiadomością z rodziną i przyjaciółmi.

Już z Janem Pawłem II po raz pierwszy koledzy z ławy szkolnej spotkali się w czerwcu 1979 r. w Wadowicach, podczas Jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny. Papież poza protokołem wymknął się ochronie i spotkał z kolegami na zapleczu miejscowej plebani. A później były spotkania i w Rzymie, i w Castel Gandolfo, i w Krakowie. Ostatnie z nich w 2002 r. zakończyło się stwierdzeniem, że jak Bóg da zobaczą się w na spotkaniu z okazji 65-lecia matury. Do tego spotkania już nie doszło.

Zagrałby jak przed laty
Eugeniusz Mróz o swym koleżeństwie z Jane Pawłem II opowiada na spotkaniach z młodzieżą, z mediami. Z jego udziałem nakręcono filmy o papieżu - Polaku „Jeden z nas” i „Całopalenie”. Sam ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Przez lata pracował jako radca prawny. Z zamiłowania był też pilotem wycieczek zagranicznych, w tym między innymi do Włoch, gdzie kilkakrotnie spotykał się z „kolegą z klasy”.

W Limanowej ani w Nowym Sączu nie bywa. Nie ma tu żadnej rodziny, a dawni koledzy zapewne już nie żyją. Z chęcią odwiedziłby jednak ten region, kiedyś pisał nawet do władz Limanowej, ale jak mówi z żalem, nikt się do niego nie odezwał. A on z przyjemnością opowiedziałby młodzieży o swoim Wielkim Znajomym i zagrał na harmonijce jak to robił zawsze na spotkaniach z Janem Pawłem II.

Zdjęcia ze zbiorów Eugeniusza Mroza udostępnione dzięki życzliwości Pani Marii Talagi.

Obejrzyj spotkanie Eugeniusza Mroza w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II w Częstochowie. Spotkanie w ramach Dni Papieskich 'Z Janem Pawłem II ku przyszłości' miało miejsce 18 lipca 2012 r.

(Źródło: JOMB/DTS24/1 V 2011 r.)

Komentarze (1)

konto usunięte
2014-04-27 13:33:01
0 0
gdzieżby władze limanowskie były zainteresowane kimś kto powspomina młodzieży o JPII, sami to powspominaliby o imprezach 'dobroczynnych' jak to rozdzielają profity na premie urzędowe
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Kolega z klasy Jana Pawła II"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]