13°   dziś 17°   jutro
Piątek, 26 kwietnia Marzena, Klaudiusz, Maria, Marcelina, Ryszard

Kobiety zaprzyjaźnione: Rozmawiamy o chojcem i cejcem

Opublikowano 06.03.2016 10:10:35 Zaktualizowano 04.09.2018 19:12:42

- Moja nowa książka to „Dar Pamięci” dla najmłodszych. Staram się w niej pokazać, jak wyglądało życie ich rówieśników sprzed stu lat. Biegali na bosaka, paśli bydło czy owce, skromnie jadali, cieszyli się prostymi zabawami i myślę, że było to szczęśliwe dzieciństwo - mówi Barbara Paluch (Paluchowa).

Z malarką i poetką z Piwnicznej-Zdroju rozmawiamy o jej nowej publikacji, inspirowanej dzieciństwem wybitnej aktorki Danuty Szaflarskiej i jej piastunki Anny Kluskowej z d. Piekarczyk.

- Niebawem do rąk piwniczańskich i sądeckich dzieci trafi Pani książka o dzieciństwie i przyjaźni dwóch dziewczynek: Danuty Szaflarskiej i Anny Piekarczyk. Kolorowo ilustrowana opowieść nosi tytuł „O góralce Hanusi i panience Danusi”. Pozycja szczególna, bo opowiada o pierwszych latach życia 101-letniej dziś aktorki, która wychowywała się w Kosarzyskach. Jak zrodził się pomysł napisania takiej książki?

- Od wielu lat zajmuję się zbieraniem historii domów, pojedynczych osób i rodzin związanych z Piwniczną. Stworzyłam album „Dar Pamięci”. Jest to publikacja, która ma ocalić od zapomnienia to, co jest bezcenne dla tego regionu i ważne dla przyszłych pokoleń. Postanowiłam, że muszę napisać i zilustrować podobną książkę dla dzieci. Opowieść „O góralce Hanusi i panience Danusi” powstała na bazie wspomnień dwóch głównych bohaterek. Hanusia już niestety nie żyje, mówiąc przenośnią, przepadła gdzieś w bukach. Natomiast Danuta Szaflarska jest wciąż z nami jako „Dobro Narodowe”, ale przede wszystkim „Dobro Piwnicznej” i jej dzielnicy Kosarzysk. Ta książka to Dar Pamięci dla najmłodszych. Dziś operują oni tabletami czy komórkami, ale zazwyczaj nie wiedzą jak przed stu laty wyglądało życie ich rówieśników. Jak się bawili, w co się ubierali, co jedli. Chciałam to współczesnym dzieciakom poprzez tę historię przybliżyć. Tereny Beskidu Sądeckiego kiedyś były dziewicze, wokół roztaczała się piękna przyroda, było mnóstwo borówek, grzybów, poziomek, o których zresztą piszę w książeczce. Dzieci biegały na bosaka, pasły bydło czy owce, cieszyły się prostymi przyjemnościami i zabawami i myślę, że było to szczęśliwe dzieciństwo.

- To były trudne czasy, dzieci musiały pracować. Hanusia jako dorastająca dziewczynka poszła na służbę do rodziców Danuty Szaflarskiej, nauczycieli miejscowej szkoły w Kosarzyskach…

- Nie było co jeść, szczególnie na przednówku, wczesną wiosną, więc Hanusia musiała pracować. Jak urodziła się Danusia, Hanka ją pilnowała, kołysała i w międzyczasie wykonywała różne prace domowe. Mimo że były jakby z różnych światów, w miarę dorastania Danusi, między dziewczynkami zrodziła się przyjaźń. Były sobie bardzo oddane. Mała Danusia biegała na bosaka na równi ze wszystkimi wiejskimi dziećmi. Przy nich i przy Hance poduczyła się gwary góralskiej. Buty czy kokardy we włosach były jej niepotrzebne, lubiła swobodę i wolność, a jej opiekunka Hanusia w jakiś sposób wprowadzała ją w życie. Przyjaźń przetrwała lata. Każdego roku, kiedy Danuta Szaflarska przyjeżdżała na wypoczynek do Kosarzysk, pierwsze kroki kierowała właśnie do domu Hanusi, czyli właściwie Anusi, bo w górach na Ankę mówi się Hanka. Przyjaźń przerwała śmierć Anny w roku 2001.

- To nie tylko przybliżenie historii pięknej przyjaźni, ale też pokazanie, że miejsce i środowisko, w których się wychowujemy, nadają kształt naszemu przyszłemu życiu.

- Danuta Szaflarska mieszkała tutaj tylko przez pierwsze 9 lat swojego życia, mimo to nigdy o tym miejscu nie zapomniała. Lata sielskiego dzieciństwa w ukrytej wśród gór osadzie to powód, że jest do niej tak bardzo przywiązana. Lato stara się zawsze tutaj spędzać. Wraca tu chętnie, bo to co kształtuje nasze życie, to przede wszystkim pierwsze lata dzieciństwa. Przyszłe życie wybitnej aktorki, jej naturalność i prostolinijność, kształtowali nie tylko rodzice i inni, ale również piękna, choć i surowa przyroda, las, góry. Dziewczynka zaczerpnęła bardzo dużo od dzieci. Do tej pory jest bardzo skromną osobą, co jest cenne u tak wielkich ludzi. Dziś niewiele dzieci ma możliwość doświadczyć takiej bliskości z naturą. Mówię to z wielkim żalem dlatego, że sama wychowywałam się w Krynicy w podobnych warunkach, w kontakcie z przyrodą. To mnie nauczyło szacunku do wszystkiego co żyje. Myśmy tak biegali, aby nawet nie nadepnąć mrówki.

- Danuta Szaflarska jest Pani szczególnie bliska.

- Znamy się bliżej od 1999 r. Wcześniej niejednokrotnie widywałam ją, przemieszczającą się energicznym krokiem przez centrum Piwnicznej, ale nie miałyśmy okazji spotkać się i poznać. Widziałam oczywiście jej znakomite filmy jak choćby niezapomniane „Zakazane Piosenki”, „Skarb” i inne. Można powiedzieć, że byłam wielbicielką jej urody, osobowości i talentu aktorskiego. Kiedyś zaproponowałam Domowi Kultury w Piwnicznej zorganizowanie w roku 2000 benefisu na 85-lecie życia sławnej krajanki. Było to uroczyste spotkanie z mieszkańcami nie tylko Piwnicznej, ale całej Sądecczyzny. Po spotkaniu wzruszona pani Danuta zaproponowała mi zwracanie się do siebie po imieniu, co było dla mnie wielkim zaszczytem. Od tego czasu nasze kontakty stały się bliższe. Jednak ze względu na odległość dzielącą Warszawę z Piwniczną, są to głównie rozmowy telefoniczne. Spotykam się z Danutą, kiedy przyjeżdża do Piwnicznej latem. W jej domku rozmawiamy wtedy o wszystkim, o tym i owym (po góralsku: o chojcem i cejcem).

- Zapewne się Panie wzajemnie inspirują.

- Ja miałabym inspirować Danutę Szaflarską? Raczej nie. Ale Danuta tak, mnie inspiruje, szczególnie w tworzonej przez mnie poezji. Inspiruje mnie głównie jej podejście do życia, jej stosunek do innych ludzi i wartości, którym jest wierna. Danuta Szaflarska jest osobą autentyczną, nikogo nie udaje. To co robi w życiu, jest prawdziwe. Prawdziwość i szczerość jest gwarancją osiągnięcia życiowych celów. Jeśli piszesz wiersz, malujesz obraz albo wcielasz się w jakąś rolę na scenie, to musi to wypływać z twojego wewnętrznego przekonania czy przeżycia, a Danuta jest w stu procentach prawdziwa we wszystkim. Posiadła też mechanizmy obronne, które ja również stosuję. Podpowiedziała mi pewne zachowania. Kiedyś rozmawiałyśmy przez telefon i Danuta pyta: Co masz taki głos markotny? - Odpowiadam: Coś mi się nie udało i na dodatek coś mnie boli, nie wiem, co dokładnie. A ona mówi: Jak jesteś zła na coś lub na kogoś, to musisz to wykrzyczeć i napięcie minie. Ja tak robię całe życie i sprawdza się. Tak samo z bólem, trzeba sobie powtarzać jak mantrę: absolutnie nic mnie nie boli, jestem zdrowa, nic mi się nie dzieje i ból mija, a przynajmniej już nie dominuje. Podziwiam Danutę za to, że potrafiła swoje życie okiełznać i zapanować nad nim. Ja też to próbuję robić z własnym życiem, tak aby nie naruszać harmonii między ciałem, a psychiką i zachować dobre relacje z innymi ludźmi. To gwarantuje pełne i spokojnie życie. Danuta miała trudne życie, ale przez te 101 lat nigdy się nie poddała i nie narzekała. To nie w jej stylu. Jako Dama polskiego filmu i teatru, kobieta o konkretnych poglądach i nieprzeciętnej osobowości, jest niejednokrotnie narażona na zawiść, zazdrość, obmowy czy nieuczciwe działania, ale jest w stanie to wytrzymać. Jak sobie człowiek mądrze poukłada swoje życie, będzie robił ciekawe i wartościowe rzeczy. Danuta Szaflarska żyje cały czas z wielką pasją. Ma w sobie dużo energii i zaangażowania. Swoim życiem utwierdziła mnie w przekonaniu, że wszystkie przeszkody można pokonać i dojść do tego, do czego się zmierza, pod warunkiem, że zna się cel wędrówki.

- A za co Pani szczególnie kocha życie?

- Życie należy kochać bez względu na to jakie ono jest, bo nie będziemy mieć przecież tutaj drugiego. Kocham życie za moich dziadków, rodziców, za dwójkę dzieci i wnuki, i za wspaniałych ludzi, szczególnie starszych. Są dla mnie często źródłem natchnień. Zaciekawiają i inspirują. Twarz starszego człowieka jest piękna. W dziesiątkach zmarszczek jest zapisane całe życie. Zmarszczki wokół ust i w kącikach oczu to ślady śmiechu, czyli radości. Zmarszczki na czole ukształtowały zmartwienia i troski. Twarzyczki małych dzieci są gładkie jak lukrowane pączusie. Życie powoli będzie je malować i rzeźbić. Kocham też życie za cudowną przyrodę, z której możemy tyle dobrego czerpać. I przede wszystkim kocham za to, że mogę realizować moje twórcze zamierzenia w otoczeniu pełnej życia natury.

Rozmawiała Monika Chrobak

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Kobiety zaprzyjaźnione: Rozmawiamy o chojcem i cejcem"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]