9°   dziś 12°   jutro
Czwartek, 25 kwietnia Marek, Jarosław

Upamiętnili dzieci holocaustu

Opublikowano 28.10.2011 13:17:05 Zaktualizowano 04.09.2018 16:34:50

Nowy Sącz. Anna Grygiel-Huryn, jedno ze szczęśliwie ocalonych dzieci holocaustu, na cmentarzu żydowskim opowiadała dziś uczniom Gimnazjum Akademickiego im. Bolesława Chrobrego o czasach, które nie powinny się wydarzyć.

Okazją do spotkania ze świadkiem tragedii drugiej wojny światowej był realizowany przez sądecką szkołę międzynarodowy projekt „Krokus”. Gimnazjaliści zasadzili przy pomniku ofiar hitlerowskiego barbarzyństwa żółte krokusy przysłane z Irlandii przez Irlandzkie Towarzystwo Wiedzy o Holocauście. W ten sposób, przed zbliżającym się Świętem Zmarłych, uczcili pamięć poległych w czasie drugiej wojny światowej sądeczan – Polaków i Żydów.

- To miejsce mieści w sobie szczątki społeczności, która współtworzyła historię Nowego Sącza przed drugą wojną światową. W 30-tysięcznym Nowym Sączu mieszkało 10 tys. osób narodowości żydowskiej. Byli członkami rady miasta, pełnili odpowiedzialne funkcje, tworzyli klimat ulic, szkół, urzędów. Dzisiaj pozostało ich niewielu. Przyjeżdżają w sędziwym wieku raz na jakiś czas, żeby oddać hołd tym, których wśród nas już nie ma – mówił na cmentarzu żydowskim Bogusław Kołcz, dyrektor szkoły, witając przy tym sądeczankę Annę Grygiel-Huryn, która jest ocalonym dzieckiem Holocaustu. Urodziła się w 1942 roku w getcie w Zakliczynie. Kilku osobom z jej rodziny udało się stamtąd wydostać. Znaleźli schronienie u Polaków. Przez trzy lata żyli w ziemiance pod szopą, stojącą w lesie.

- Niemcy tam nie przychodzili, bo bali się partyzantów – wspomina pani Anna. – W tej ziemiance żyliśmy przez trzy lata w 14 osób, w tym dwoje niemowląt - ja i moja kuzynka. Życie zawdzięczamy dobrym Polakom, których nawet nie znaliśmy, nawet nie byli naszymi sąsiadami, a mimo to z narażeniem życia opiekowali się nami.

Po trzech latach po raz pierwszy zobaczyła słońce. Dziś - jak mówi - powraca do niej „syndrom piwniczny”. Boi się ciemności, ciszy.

- Nikomu nie życzę takich doświadczeń – mówiła młodzieży. – Kiedy wyszłam na wolność z tej piwnicy wyglądałam jak karykatura dziecka, zezowata, pokrzywiona. Nie wierzono, że coś ze mnie jeszcze wyrośnie.

Pani Anna powróciła do Nowego Sącza. Będąc już dorosła postanowiła nie wyjeżdżać do Izraela, a pozostać w mieście, by dawać świadectwo czasom, które nigdy więcej nie powinny się powtórzyć, i historii miejsca, które kiedyś dawało szansę współistnienia obu narodów.

Zasadzone przez nią i gimnazjalistów krokusy są symbolem dzieci pomordowanych podczas drugiej wojny światowej, ale i tych cudownie ocalonych.

- Żółty kolor był kolorem gwiazdy Dawida, którą nosili Żydzi na terenie całej Europy. W Polsce miała ona kolor niebieski, ale Polska była krajem szczególnie udręczonym jeśli chodzi o Holocaust. Te cebulki krokusów są pamięcią o ponad1,5 mln dzieciach, które zginęły podczas drugiej wojny światowej – wyjaśnia Kołcz. - Krokusy mają jeszcze jeden symboliczny wymiar - to kwiaty, które próbują przetrwać zimę i jako pierwsze rozkwitają na wiosnę. Część dzieci przeżyło tę zimę i mogło wiosną rozpocząć nowe życie.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Upamiętnili dzieci holocaustu"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]