8°   dziś 11°   jutro
Piątek, 19 kwietnia Adolf, Tymon, Włodzimierz, Konrad, Leon, Leonia, Tytus

Będzie druga książka Ewy Andrzejewskiej

Opublikowano 08.11.2011 06:35:46 Zaktualizowano 04.09.2018 16:34:43
0 2987

Ewa Andrzejewska - emerytowana architekt, z pochodzenia gdańszczanka mieszkająca w Nowym Sączu, autorka opisującej przedwojenny Nowy Sącz książki „Obok inny czas. O mieście i Jakubie” na łamach 'Gazety Wyborczej' zdradza szczegóły powstawania swojego dzieła i zapowiada kolejne.

„Obok inny czas. O mieście i Jakubie” autorstwa Ewy Andrzejewskiej to nostalgiczna opowieść, która mimo wszystko przynosi nadzieję. Wynika z niej jasno, że wszystkich wymordować się nie da. Zawsze zostanie choćby jeden starszy pan, który pamięta. Autorka podpowiada: gdziekolwiek jesteśmy, rozglądajmy się uważnie. I słuchajmy starych ludzi. Tego, co powiedzą nie dowiemy się od nikogo innego.

Jak mówi sama Andrzejewska w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", inspiracja pojawiła się  wraz z przeprowadzką w nowe miejsce:

- Pierwszy raz poczułam, że miejsce, w którym mieszkam, jest inne od tych, w których żyłam do tej pory, kiedy jednej z pierwszych nocy wyglądałam przez okno. Czułam się odgrodzona od rzeczywistości. Wydawało mi się, że patrzę na obóz. To trwało chwilę i minęło. Ale wydało mi się wtedy, że coś tutaj wcześniej musiało być. Czułam czyjąś obecność, miałam wrażenie, że jeśli obrócę się za szybko, to kogoś zobaczę. Zaczęły mi znikać różne rzeczy. A dzieci przynosiły z podwórka dziwne historie zasłyszane od sąsiadów. Wtedy poszłam do urzędu miejskiego i sprawdziłam stare plany miasta. Okazało się, że ulica, przy której mieszkam, przed wojną nazywała się Poprzeczna i była polną drogą przez żydowskie miasteczko - Sztetl.

Później wszystko zaczęło układać się samo. Do jej biura przyszedł Jakub Miller, Żyd opiekujący się żydowskim cmentarzem, który cudem przeżył wojnę i holocaust.

- On chciał opowiadać, a ja chciałam słuchać. Mówił o Nowym Sączu sprzed wojny, o ulicach dawnego Piekła, kiedy jeszcze było Sztetlem. Jednak, gdy spytałam, dlaczego sam nie spisze tego, co pamięta, odpowiedział, że za każdym razem, kiedy siada z długopisem nad kartką papieru, od razu płacze. Niedługo po ukazaniu się książki Jakub zmarł. Jednak w liście, który od niego dostałam nie miał żadnych zastrzeżeń - mówi "Wyborczej" pani Ewa.

I tak pozytywny odzew pierwszej powieści napędził całą spiralę:

- Najpiękniejsza recenzja, jaką dotąd usłyszałam o mojej książce, brzmiała: "Kiedy przeczytałem twoją książkę, zacząłem podnosić nogi w miejscach, gdzie napisałaś, że były schody". Dlatego też kończę właśnie kolejną opowieść o odkrytym niedawno malarzu Maryanie Pinchasie Bursteinie, który urodził się w Nowym Sączu, a po wojnie żył i tworzył w Paryżu i w Nowym Jorku. Przeszedł Auschwitz jako młody chłopak i do Polski nie wrócił.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Będzie druga książka Ewy Andrzejewskiej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]